Archiwum maj 2006


maj 25 2006 ...:::Imagine yourself, that everything comes...
Komentarze: 2

Totalna zmiana. Zaczynam wszystko od nowa, wszystkiego na nowo się uczę... Życie nabiera zupełnie nowych barw... Zupełnie nowych dźwięków, zupełnie nowych kształtów, zupełnie nowych zapachów... Ja wciąż ta sama, ale w zupełnie nowym śnie... Jest pięknie... I chcę, żeby tak już pozostało... Życzcie mi szczęścia...

nymphetamine : :
maj 14 2006 ...:::Whatever that hurts:::...
Komentarze: 0

..."Rozstańmy się, żeby być razem"...

Zawsze śmiałam się z wszelakich paradoksów, ale jak widać tkwi w nich ogromna dawka prawdy. Oniemiałam i uczę się żyć od nowa... Modlę się, by czas przyspieszył i robię wsystko stojąc w miejscu... Trudno jest bardzo układać wszystko od początku, kiedy miało się tyle planów, a ktoś jednym słowem i jedną sytuacją potrafił przekreślić wszystko...

"Tyle Twoich słów w głowie ciągle mam, tyle pięknych słów, że uwierzyłam, że już zawsze będzie tak"...

A najgorsze jest to, że zaczęłam sama zadawać sobie ból fizyczny, by przetrwać ten psychiczny...

nymphetamine : :
maj 02 2006 ...:::I keep on fallin'... with You:::...
Komentarze: 1

Czuję, że wciąż stoję w miejscu... Stałam się bierna, za dużo rozpamiętuję, analizuję, za wiele chciałabym zmieniać w przeszłości, a to przecież niemożliwe... Dzisiaj znowu myślami kołowałam nad latami 2003/2004, a to jak zwykle kończy się tak, że po raz kolejny uświadamiam sobie jak wielką byłam (i chyba nadal jestem) idiotką. czasami bardzo chciałabym cofnąć czas, ale w taki sposób, by zachować świadomość teraźniejszości i obecny intelekt oraz emocje... Może wtedy nie popełniałabym takich koszmarnych błędów?

Bo bywa tak, że człowiek, jak ćma, widzi, że leci w stronę totalnej zagłady, ale nie robi zupełnie nic, by temu zapobiec. Wręcz przeciwnie: upaja się swoim stosem, swoim końcem, bo tak bardzo pragnie tej ostatniej odrobiny światła i ciepła w swoim życiu...

Drugi aspekt mojego życiowego parkingu wiąże się z moją, chyba najgorszą cechą: biernością... Być może jest to spowodowane moimi ciągłymi dołami, ale czasami naprawdę nie mogę ruszyć tyłka z miejsca, nic mi się nie chce, na nic nie mam siły i ochoty... Są jakby dwie Ja: jedna pragnie świętego spokoju w swoim Joannolandzie (to nie moje określenie :)), i tylko jednej osoby obok: Ciebie, kochanie. Oraz, jako bonus dożywotniego urlopu na Jamajce, albo w Irlandii, albo we Włoszech, albo w Japonii (tudzież w każdym innym klimatycznym miejscu). Druga chce być ciągle w ruchu, chociażby po to, by utrzymywać funkcje życiowe... Bo jak nic się nie dzieje, to od razu mam doła. Tyle chciałabym zrobić, poznać, zobaczyć, zdziałać... ale czasami nie potrafię. tylko raz na jakiś czas budzi się we mnie jakaś inna Joanna ;) która z rozpędu nie może znaleźć czasu na odpoczynek, bo wciąż jest w drodze...

Z trzeciej natomiast strony za mało ostatnio mam przemyśleń...

Hm, i dlatego zacytuję teraz mój tekst, który być może nie do końca adekwatny do pory roku, ale za to mój własny.

(Tytuł jest za długi i nie do przytoczenia :))

WIOSNA: Myślę...

LATO: Jestem...

JESIEŃ: Myślę, więc jestem...

ZIMA: A mnie jakby coraz mniej...  

Żegnam państwa, adieu, chyba do jutra...

Dzięki z góry za ewentualne wpisy, tej pani spod wczorajszej notki dzięki jeszcze większe za pierwszy i jakże unikatowy wpis=> znalazłam też Twojego, InnaM bloga i też zostawiłam jakiś comment dla potomności. Miło było, ja wogóle kocham wszystkich innych ludzi, Madziu (?am I right?)...

Pozdrowienia dla wszystkich, których lubię, kocham i uwielbiam i wogóle dla wszystkich                                                                                                                                                                        

nymphetamine : :
maj 01 2006 ...:::Having no place:::...
Komentarze: 1

...I am the storm, I am the wonder, the flashlight, nightmare, sudden explosion...

Zaczęłam nie swoimi słowami, ale zawsze powołuję się na cudze teksty, bo tak chyba wygodniej...

Znalazłam się po raz kolejny na życiowym zakręcie i jakoś trudno mi przejść na drugą stronę i się zdystansować. czy człowiek, który daje siebie innym w całości może się kiedyś skończyć? Czy człowiek, który myśli wyłącznie o drugiej osobie ma prawo do bycia samemu raz na jakiś czas? Czy jeszcze będę mogła zacząć wszystko od nowa, chociaż nowego życia zupełnie sobie nie wyobrażam?

Zamknęłam się dla Ciebie i już nie widzę promieni przenikających przez Twoje ciasne ramiona. Jesteś całym moim światem, który powoli przestaje mi wystarczać. Teraz powinnam użyć banalnej metafory dotyczącej braku powietrza, ale nie... Brakuje mi przede wszystkim miejsca do rozprostowania skrzydeł. Boli...

Jak w ciągu jednej nocy mogą zmienić się odczucia i postrzeganie? A może to już wcześniej tkwiło we mnie?

Pragnę obudzić się 12 miesięcy temu i nie wiedzieć...

 

nymphetamine : :